A rozwinięciu znajduje się podsumowanie sezonu 2010/2011, zawierające trochę statystyki i trochę moich własnych wrażeń posezonowych. Zapraszam do czytania i komentowania!
Sezon 2010/11 według mnie był jednym ze słabszych jakie widziałem w wykonaniu naszej drużyny. A miało być inaczej, zupełnie inaczej...3 sezon w A-klasowych rozgrywkach miał pokazać, że znajdujemy się w ścisłej czołówce zespołów ziemi oświęcimskiej. Mimo, że sparingi przed sezonem wyglądały słabo, a momentami wręcz tragicznie cała społeczność „Orła” miała nadzieję na dobry wynik w lidze. Sromotne lanie 8:1 z „Brzeziną” Osiek oraz taki sam wynik z oświęcimską „Unią”, porażka 2:0 z kęckim „Hejnałem” oraz 4 przegrana z MKS „MOS” Będzin. Tak wyglądały przygotowania do rozgrywek ligowych. Pozyskaliśmy także nowych zawodników. Niestety nie wszystkie transfery były trafione. Iwan Polakow, który zapowiadał się na świetnego A-klasowego „grajka” zagrał raptem... 65 minut w barwach „Orła”. Paweł Dubiel również spisywał się przeciętnie i poniżej oczekiwań. Paweł Migdałek który wrócił do drużyny po kilku epizodach w innych klubach grał mało i nie potrafił przekonać do siebie trenera Gembali. Mało skuteczny był też Mateusz Smolec, który mimo dużych umiejętności zdobył tylko 1 bramkę. Wojciech Płonka bronił w 8 spotkaniach w tym w 5 od pierwszej minuty, jednak stwierdzam, że był to dobry ruch transferowy. Największym wzmocnieniem okazał się Grzegorz Łysoń, który na stałe zadomowił się w podstawowej „11” i był wyróżniającym się zawodnikiem naszej drużyny. Przed 1. kolejką A-klasy jak co roku zagraliśmy w I rundzie Pucharu Polski. Nasz rywal, LKS Gorzów, okazał się jednak lepszy i ograł nas gładko 3:0. Tak więc 5. przedsezonowa porażka stała się faktem. Ruszyła liga. Jak wielu, liczyłem na to, że teraz powetujemy sobie wcześniejsze niepowodzenia. Przeliczyłem się... W 1. spotkaniu zmierzyliśmy się z drużyną Jawiszowic. Mimo 3 bramek Dariusza Gołby, przegraliśmy 3:4 i... nastąpił czas zmian. Z drużyną pożegnał się trener Krzysztof Janeczko, twórca największego sukcesu w historii klubu – awansu do A-klasy. Mimo, że już sezon za nami, jeszcze raz wyrażam uznanie i dziękuję Panu Krzysztofowi za wielką pracę jaką wykonał w Witkowicach. Niedługo potem, poznaliśmy nazwisko nowego szkoleniowca. Odebrałem telefon od Prezesa i usłyszałem: Józef Gembala. Trener bardzo dobrze znany w okolicy. Pomyślałem wtedy, że to dobre zagranie, że może trzeba doświadczonej ręki do stosunkowo młodej drużyny. Początek pracy Pana Józefa był niesamowity. Wejście smoka, 4 wygrane z rzędu (2:1 z Piotrowicami, 3:0 z Polanką, 3:2 z Gorzowem i to najcenniejsze 3:1 z Grojcem), wielka euforia i pozycja lidera. Pomyślałem wtedy, że w końcu „zaskoczyło”. Jednak miłe złego początki. Po 4 tygodniach radości nadeszły długie tygodnie rozczarowań. 6 porażek, takiej serii jeszcze w Witkowicach nie było. O ile porażkę 6:0 z faworytem rozgrywek „Sołą” Oświęcim dało się przełknąć, to kolejny mecz z „Sołą” Łęki był po prostu upokarzający. 1:9... o taki wynik ciężko nawet w hokeju. Potem ciężko już było się pozbierać. Kolejne porażki z Bobrekiem (3:1), Zaborzem (3:0) ukazywały naszą bezsliność. Brak nam było jakiegokolwiek pomysłu na grę. Spuszczone głowy trenera, zawodników, działaczy i kibiców. W przedostatniej kolejce rundy jesiennej jechaliśmy do Zatora na pożarcie. Słyszałem wiele szyderczych głosów, które mówiły: „Jak tam? Bijecie dzisiaj rekord?”, „Będzie ta dwucyfrówka w końcu?”. Mimo porażki 2:0 mecz z „Zatorzanką” był jednym z lepszych w naszym wykonaniu i gdyby nie zwyczajny pech i kilka rażących błędów sędziego Sroki kto wie czy nie wywieźlibyśmy choć punkta z jaskini lwa. Gramy jak nigdy przegrywamy jak zwykle. W ostatniej kolejce podejmowaliśmy u siebie Rajsko. Nie wspominam tego meczu zbyt dobrze nie tylko ze względu na wynik, ale także na kontuzję jaka mi się przytrafiła. Ale cóż, taki jest sport. Przegrywamy 4:3 i kończymy „piłkarską jesień” na 8. miejscu z dorobkiem 12 punktów i stosunkiem bramek 19-35 co daje nam bilans -16. Przed nami zima. Okres ciężki dla piłkarza, ale jeśli dobrze go przepracować jest niezwykle owocny. Ruszyło też okienko transferowe, w kórym traciliśmy 2 świetnych zawodników. Mianowicie bramkarza Łukasza Szymańskiego i filar drużyny Janusza Tomalę. Obaj powędrowali na „stare śmieci”, do kęckiego „Hejnału”. Na ich miejsce sporwadzono bramkarza Artura Radwana oraz doświadczonego obrońcę, Jacka Gołbę. Obaj okazali się wzmocnieniami, jednak gra na boisku to nie wszystko... Do drużyny po przerwie wrócił także Kamil Matonóg, który wiosną prezentował bardzo przyzwoity poziom gry obronnej. W przerwie zimowej, rozegraliśmy 8 sparingów na pełnowymiarowym boisku. 3 z nich wygraliśmy ( Z „Nadwiślaninem” Gormiec 3:0, „Pogonią” Imielin 4:2 oraz LKS-em Piotrowice 4:3), raz zanotowaliśmy remis (z „Sołą” Kobiernice 1:1), 4 mecze przegraliśmy ( 5:0 z „Orłem” Wieprz, 3:1 ze „Zgodą” Malec, 4:2 z „Hejnałem” Kęty oraz 7:1 z „Unią” Oświęcim). Stosunek bramek 16 – 25 co daje nam bilans -9. Mimo iż statystyki nie były dla nas pomyślne to gra znacznie się poprawiła i moża było liczyć na większy dorobek punktowy. W pierwszym spotkaniu rundy rewanżowej, pojechaliśmy do Jawiszowic, gdzie po dobrym meczu wygralismy 2:1. W kolejnej, 13. kolejce A-klasowych zmagań po raz kolejny wywalczyliśmy 3 punkty, tym razem 1:0 z Piotrowicami. I w tym momencie bańka pryska, wracamy praktycznie na dno. Powtarzamy „czarną serię” 6 porażek ( 2:1 z Polanką, 2:1 z Gorzowem, 2:1 z Grojcem, 7:1 z oświęcimską „Sołą”, 2:0 z Łękami, 5:0 z Bobrekiem). Z meczu na mecz, zaczynaliśmy się martwić czy uda nam się utrzymać w A-klasie! W 3 ostatnich meczach musieliśmy wygrać chociaż 1 aby spokojnie myśleć o następnym sezonie. Udało się już w Zaborzu, gdzie po dobrym meczu wygrywamy 2:1. W końcu odskocznia od porażek. W przedostatniej kolejce sezonu do Witkowic przyjechała drużyna z Zatora. Pomimo niezłej gry, zabrakło nam skuteczności i zimnej krwi. Zator wywozi z Witkowic skromne 1:0, ale taki wynik również daje 3 punkty. Ostatnia kolejka i mecz z Rajskiem był już bez znaczenia. Bardzo chcieliśmy się zrewanżować za mecz z ubiegłej rundy. Jednak po raz kolejny przegrywamy, tym razem 2:1. Koniec sezonu, słabego sezonu. Kończymy nasz 3. sezon w A-klasie na 9. miejscu z dorobkiem 21 punktów w stosuknu bramek 29 – 60 (!) co daje bilans -31. Statystyką, kótra zaskoczyła i zasmuciłą mnie najbardziej jest jednak stosunek spotkań wyjazdowych do spotkań u siebie. Na wyjazdach zdobyliśmy 12 punktów, a w „domu” 9. To o tyle przykre, że w zeszłych latach potrafiliśmy nie przegrać u siebie przez 19. spotkań. Nie na darmo nasz stadion zyskał przydomek „Twierdzy”. Wiosną, słabsze od nas były tylko Piotrowice, które zdobyły 2 punkty (my uzbieraliśmy o 7 oczek więcej). Sportowo więc sezon był dla nas bardzo nieudany. Zaliczyliśmy wiele bolesnych lekcji. Ludzie jednak uczą się na błędach. Miejmy nadzieję, że serie 6 porażek z rzędu przejdą już do historii. Ze swojej strony pragnępodziękować najwierniejszym kibicom, którzy trwali przy drużynie na dobre i na złe. Nowy sezon niesie nowe cele i nowe marzenia. Jestem pewny, że zarówno nowy trener, zawodnicy i ci obecni i ci którzy zasilą nas w przerwie letniej, Zarząd oraz kibice, zrobią wszystko, aby „Orzeł” znalazł się na piedestale. Tego zarówno sobie jak i wszystkim związanym z naszym klubem życzę.